
W praszkowskiej bibliotece pracują (od lewej): Sabina Lambryczak, Sylwia Pietras (dyrektorka) i Justyna Drewniok.
Z Sylwią Pietras, dyrektorką Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Praszka, rozmawia Andrzej Szatan
- Badania Biblioteki Narodowej pokazały, że Polacy czytają bardzo mało książek. Jak to wygląda w Praszce.
- Nie możemy mieć powodów, by narzekać. Poziom czytelnictwa w 2018 roku utrzymał się na poziomie z roku 2017. Mieliśmy w sumie czterdzieści pięć tysięcy wypożyczeń książek, nie licząc czasopism. To sporo jak na prawie ośmiotysięczne miasto i ponad trzynastotysięczną gminę. Generalnie w kwestii literatury i czytania bardziej chodzi o jakość, niż o ilość.
- Odwiedzających dużo?
- Zarejestrowanych mamy ponad dwa tysiące czytelników. Odwiedzin, użytkowników i korzystających z usług i oferty naszej biblioteki mieliśmy ponad dwadzieścia cztery tysiące. Bo biblioteka to nie tylko książki, ale także czytelnia z bogatą propozycją prasy, kącik dla dzieci, stanowisko internetowe oraz spotkania autorskie, promocyjne akcje wyjazdowe i lekcje biblioteczne. Te dane dotyczą Praszki i jej filii.
- Czytają duzi i mali?
- Najliczniejszą grupę stanowią osoby pracujące oraz emeryci i renciści. Mamy stałych i świadomych czytelników z określonymi oczekiwaniami w stosunku do naszych usług. Często bardzo ambitnych, którzy „gonią” za nowościami lub książkami wyróżnionymi prestiżowymi nagrodami o zasięgu krajowym, czy światowym. Ale jest też spora grupa czytelników, którzy od lat mają swoich ulubionych pisarzy lub preferują konkretne gatunki literackie. Niestety, jest luka dotycząca najmłodszych. Aby ich zachęcić, stworzyliśmy specjalny kącik dla nich. Doposażamy księgozbiór dla najmłodszych. Dzieci są cudownymi, wdzięcznymi i bardzo szczerymi czytelnikami.
- A propos nowości - pojawiają się one u was bardzo szybko.
- Staramy się sprostać oczekiwaniom czytelników. Mamy sprawdzonych i konkurencyjnych dostawców. Zakupy nowości wydawniczych są przemyślane i odpowiednio zaplanowane. Dotacja gminna w pełni zaspokaja nasze potrzeby odnośnie zamówień książkowych. Dodatkowym finansowym zastrzykiem są środki z ministerialnego programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zakup nowości wydawniczych do bibliotek publicznych”. Złożyliśmy wniosek i w ubiegłym roku dostaliśmy dziesięć i pół tysiąca złotych. Z pewnością wpłynęło na to nasze dobre wskaźniki czytelnictwa.
- Ciasno u pani...
- No tak. Na stu metrach użytkowych mamy blisko trzy i pół tysiąca książek oraz czytelnię. Marzeniem jest więc większe pomieszczenie… Lokalizacja w sercu miasta jest idealna, chwalą ją nie tylko czytelnicy, ale i dostawcy. Dodatkowym atutem są nasi sąsiedzi „przez ścianę”, czyli muzeum - zawsze życzliwe i pomocne. Na razie dajemy sobie radę, ale pojawia się już potrzeba myślenia nad sposobem powiększenia „gabarytów” dla księgozbioru i czytelni.
- Nad moją głową wsi plakat „Czytaj książki”. Dlaczego miałbym to robić?
- Do czytania zmusić nikogo nie możemy i każdy sam powinien sobie na to pytanie odpowiedzieć. Czytanie książki to dość intymne przeżycie, spotkanie ze słowem pisanym. Można wniknąć w inny świat, a nawet odnaleźć w nim siebie, skonfrontować się z bohaterem literackim i jego działaniami. Na pewno czytanie pobudza wyobraźnię, daje wiedzę, wzbogaca słownictwo, utrzymuje w świetnej kondycji intelektualnej, niweluje stres. Piękna jest wolność czytania - czas, miejsce, wybór i powody nie są istotne. Czytanie to po prostu czysta przyjemność.
- Dbają praszkowianie o to, co wypożyczają?
- Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona tym, jak nasi czytelnicy obchodzą się z książkami. Szanują je. I dotyczy to zarówno starszych, jak i młodych. Czasami jednak niektórzy robią ołówkiem notatki na marginesach, najczęściej w …kryminałach.
- Dużo zapominalskich? Myślę o terminowym oddawaniu wypożyczonych pozycji.
- Nasi czytelnicy znają regulamin i wiedzą, że książkę można trzymać maksymalnie przez miesiąc. Zdarzają się jednak przypadki, że musimy sięgać do upomnienia pisemnego, a to już kosztuje pięć złotych. Rekordzista nie oddaje książek od ponad roku.
- Bookcrossing sprawdza się?
- O tak. Akcja „Bookcrossing, czyli uwolnij książkę” ma olbrzymie wzięcie. Skorzystały z niej już setki ludzi, którzy przynosili swoje „niepotrzebne” w sensie „zaczytane” książki, a zabierali te, które my oferowaliśmy. W sezonie letnim specjalna półka wystawiana jest przed budynkiem, teraz stoi w środku. Każdy znajdzie coś dla siebie.
- Ubiegły rok obfitował w liczne spotkania autorskie. Jak się zapowiada 2019 rok?
- Pierwsze spotkanie - dla dzieci - mamy zaplanowane na 10 kwietnia w sali muzeum. Przyjedzie do nas podróżnik Roman Pankiewicz, który pisze też dla najmłodszych. Jeśli idzie o kolejne, to między innymi prowadzimy uzgodnienia z Wojewódzką Biblioteką Publiczną w Opolu. Chcielibyśmy zaprosić do Praszki kogoś z topowych autorów.
- Jak się mają filie biblioteczne?
- Działają cztery - w Strojcu, Wierzbiu, Kowalach i Ganie. Spełniają dobrze swoje zadania i mają swoich stałych czytelników. Wzbogacamy filie w książki oraz prasę i myślę, że mieszkańcy są zadowoleni. Ponadto W Strojcu zakończyliśmy spory remont. Filia w Wierzbiu mieści się w remizie strażackiej i jej pomieszczenie wymaga odświeżenia, więc przymierzamy się do tego.
- Dziękuję za rozmowę.